Prahlad Jani był słynnym hinduskim joginem, który przez większość swojego życia egzystował bez jedzenia i wody. Mężczyzna mimo wielu wyrzeczeń dożył sędziwej starości i cieszył się dobrym zdrowiem.
Hindus był prawdziwym ewenementem na skalę światową. Pochodzący z maleńkiej wioski w indyjskim stanie Gudzarat mężczyzna twierdził, że nie potrzebuje żadnego pokarmu i przez większość swojego życia nic nie jadł ani nie pił. Przy życiu trzymała go medytacja i joga, którą uprawiał. Z informacji podanych przez miejscowe media wynika, że zmarł ze starości. Hindus przez cały czas prowadził ascetyczny tryb życia, nosił charakterystyczny czerwony strój i miał kolczyk w nosie. Mężczyzna twierdził, że jest synem bogów i nawet się do nich upodabniał. Kiedy 90-latek zmarł jego prochy trafiły do jednej ze świątyń, w której oddawał się nieustannym modłom. Historia Prahlada Janiego jest naprawdę niesamowita i godna uwagi. Mężczyzna twierdził, że jako mały chłopiec został dotknięty ręką boga. Dzięki temu otrzymał niezwykły dar. Hindus uważał, że nie potrzebuje jedzenia, ani wody, a moc daje mu pokarm duchowy czyli modlitwa. Nazywał to swoim eliksirem życia.
90-latek dzięki swoim niezwykłym umiejętnościom zyskał szerokie grono wyznawców. I choć medycy twierdzili, że Hindus jest oszustem, ponieważ nie jest możliwe życie bez jedzenia i wody to przeprowadzone w 2010 roku badania dowiodły, że nie kłamał. Mężczyzna był poddany dwutygodniowym obserwacjom w szpitalu w Ahmadabadzie. Podczas pobytu w placówce nie zjadł nawet kawałka chleba i nie wypił kropi wody. Jedynie miał z nią kontakt w czasie wieczornej kąpieli. Potwierdziły to nagrania z monitoringu zamontowane na sali, gdzie leżał. W tym czasie lekarze przeprowadzili szereg badań, które dowiodły niezwykłych właściwości jego ciała. Medycy byli pod wrażeniem możliwości organizmu mężczyzny, które do dziś pozostają dla nich nieodgadnioną tajemnicą.
źródła: o2.pl, foto: youtube.com