Ta zbrodnia wstrząsnęła Bangladeszem, ale też rozniosła się szerokim echem po środkach masowego przekazu na całym świecie. 19-letnia Nusrat Jahan Rafi została spalona żywcem za swoje oskarżenia względem dyrektora szkoły.
Do linczu doszło 6 kwietnia 2019 roku. 11 dni wcześniej Nusrat publicznie oskarżyła dyrektora szkoły o nieobyczajne zachowanie względem niej i molestowanie. Nie chciała wycofać oskarżeń mimo nacisków z zewnątrz. Feralnego dnia została zwabiona na dach szkoły, gdzie czekało na nią kilkunastu uczniów ukrytych za burkami.
ZOBACZ TEŻ: Słynny seryjny zabójca nie żyje. Umierał przez kilka godzin w katuszach
Napastnicy chcieli zmusić dziewczynę do wycofania oskarżeń. Gdy to się nie udało, oblali ją naftą i podpalili. Jak dowiodło śledztwo, liczyli, że uda im się upozorować samobójstwo dziewczyny.
Nusrat z 80% poparzonego ciała trafiła nieprzytomna do szpitala. Gdy odzyskała przytomność nagrała oświadczenie, w którym jeszcze raz podtrzymała swoje oskarżenia, a także podała nazwiska osób biorących udział w podpaleniu. Zmarła po czterech dniach z powodu powikłań.
Sprawa wywołała serię masowych protestów, które rozlały się po całym Bangladeszu. Prokuratura tego kraju potraktowała sprawę priorytetowo i choć zwykle takie sprawy się przewlekają, tym razem w kilka miesięcy zakończyła wraz z sądem postępowanie. Szesnaście osób skazano na karę śmierci.
Wyroki te zapewne mają stać się straszakiem dla kolejnych chętnych, by ograniczać możliwości kobiet do walki o sprawiedliwość. Jednak jeden wyrok nie czyni znaczącej zmiany – ten rejon świata jest wciąż bardzo nieprzyjazny dla kobiet i wszelkie oskarżenia o przestępstwa seksualne mogą obrócić się na niekorzyść pań.