Kilkaset Polek jest wysyłanych do pracy za granicę w charakterze prostytutek. Mówią, że praca prostytutki jest opłacalna!
„Miałam 24 lata jak wyjechałam pierwszy raz. W weekend zarobiłam niemal tysiąc euro. To są łatwe pieniądze, jeśli się jest odpornym psychicznie” – wyznała Wirtualnej Polsce kobieta, która była na wielu wyjazdach dla prostytutek.
Katarzyna J. miała wysyłać Polki do agencji towarzyskich we Francji. W cztery tygodnie zarabiały kilka tysięcy euro. Śledczy ustalili, że kobiety chętnie jeździły tam z własnej i nieprzymuszonej woli.
„Szukasz pracy w escortach? Organizuję wyjazdy do Skandynawii. Stawki -200 dolarów za godzinę. Minimalnie 500 dolarów dziennie, a więc tygodniowo 14 tys. zł.” To tylko jedno z tysięcy ogłoszeń jakie widnieją w Internecie pod nazwą: „escort girl”.
„Oni cały czas potrzebują nowych dziewczyn. Dlatego ogłoszeń jest tak dużo. Rotacja w tej pracy jest ogromna. Tym bardziej, że wiele dziewczyn jeździ tam okazyjnie. Na długi weekend, na tydzień, maksymalnie miesiąc” – mówi jedna z kobiet.
Klienci dzwonili pod numer w ogłoszeniu i umawiali się na konkretny dzień. Za godzinę płacili 150-500 euro. W zależności od tego, co chcieli i jak atrakcyjna była dziewczyna .
Śledczy zatrzymali Katarzynę J., która miała zorganizować kilkuset Polkom i Ukrainkom wyjazdy do Francji. Tam kobiety świadczyły usługi seksualne, zarabiając nawet 10 tys. euro za cztery tygodnie.
Polki i Ukrainki wyjeżdżały busem z Polski do mieszkań m.in. w Paryżu, Tuluzie, Lyonie. Zatrudnione jako prostytutki kobiety musiały oddawać Katarzynie J. 35 proc. zysku. Kobieta mogła na tym zarobić około 3,8 mln zł.
ZOBACZ TEŻ:Podano oficjalne wyniki wyborów w Wielkiej Brytanii! Polacy będą musieli…
Policjanci CBŚP z Lublina zatrzymali 4 osoby, w tym 3 kobiety. Przedstawiono im zarzuty dotyczące udziału w zorganizowanej grupie przestępczej oraz czerpania korzyści majątkowych z cudzego nierządu. Katarzyna J. usłyszała zarzut kierowania tą grupą.
Źródło:wpwiadomości/pixabay