Pewien mieszkaniec Niska na Podkarpaciu usłyszał płacz dziecka pochodzący z kontenera na odzież używaną. Wiedziony bardzo złymi przeczuciami wezwał policję, zaś policjanci straż pożarną. W tak dramatycznej chwili mogła się bowiem liczyć każda sekunda.
Policjanci przybyli pod kontener na ulicy 1000-lecia w Nisku nie byli przekonani, czy mężczyzna ma rację. Mimo to wezwali strażaków. Ci siłą otworzyli kontener i … z góry ubrań wpadła plastikowa laleczka z głośnikiem! To ona tak zawzięcie „płakała”.
ZOBACZ: Groził śmiercią Andrzejowi Dudzie. Policjanci byli w szoku, gdy otworzył im drzwi!
Co jeszcze ciekawsze na miejsce akcji przybiegła mieszkanka pobliskiego domu. Przyznała się, że to ona wyrzuciła lalkę do kontenera, bo nie działała. Nie wie jakim cudem mogła nagle „naprawić się” leżąc w kontenerze. Tak czy siak gdy sama usłyszała „płacz”, usiłowała skontaktować się z właścicielem kontenera, ale to się nie udało. Powiesiła więc kartkę z informacją, że dźwięki z wnętrza kontenera to efekt działania zabawki, a nie płaczu dziecka. Jak widać, nie wszyscy w to uwierzyli…
fakt.pl/ foto: policja