W mediach mało się mówi o pożarze amazońskich lasów. Są to płuca naszej planety. Teraz ulegają zniszczeniu, giną tysiące zwierząt, a za wszystkim ma stać… jeden człowiek. Kto to? Jair Bolsonaro – prezydent Brazylii. Ludzie twierdzą, że jest to efekt jego świadomej polityki.
Ściśle powiązani z tragedią amazońskich lasów są rolnicy, którzy po wycięciu połaci lasów za pomocą ognia oczyszczają teren pod uprawę soi lub do wypasu bydła. I uważają, że mają do tego pełne prawo – nawet jeśli brazylijskie i światowe „elity” lamentują nad utratą naturalnego bogactwa. I tu zaczyna się ogromna rola Jaira Bolsonaro. Jest to polityk skrajnie prawicowy. W Brazylii nazywany „brazylijskim Trumpem”. Do władzy doszedł dzięki temu, że obiecał ponowne otworzenie Amazonii na rozwój gospodarczy. Tak też się niestety stało. Odkąd objął władzę, służby które do tej pory pilnowały lasów zostały pozbawione uprawnień, a wycinka stała się porządkiem dziennym i ludzie robią to bezkarnie.
ZOBACZ:Szok! Wyciągnął broń i strzelił do kelnera, bo za długo czekał na…
Są to rekordowe pożary – do tej pory zanotowano ich prawie 80 tys., co oznacza wzrost o 84 proc. w stosunku do ubiegłego roku – nieco komplikują misję Bolsonaro, bo przyciągnęły uwagę całego świata. Protesty przeciwko wypalaniu lasów przyciągnęły tłumy nie tylko w Brazylii, ale też w niemal wszystkich krajach Ameryki Łacińskiej. Brak słów na to co jeden człowiek potrafi zrobić z planetą…
źródło: o2.pl fot. pixabay.com