Były symboliczne nagany i awans – prokuratura jednak rozliczy zaniedbania w łódzkim areszcie – pisze w środę „Rzeczpospolita”.
Służba więzienna rozmyła odpowiedzialność za ciążę Katarzyny P., wiceprezes Amber Gold. Kobieta zaszła w nią w łódzkim areszcie. Winni zaniedbań funkcjonariusze ponieśli tylko kary dyscyplinarne, ale w sprawie szykuje się zwrot: prokuratura chce zlecić badania DNA, aby ustalić ojca dziecka. A wtedy więzienników mogą czekać zarzuty karne.
Decyzja o badaniu DNA zapadnie w najbliższych dniach. W cywilnej sprawie o ustalenie ojcostwa funkcjonariusz, na którego wskazała Katarzyna P., unika badania. Prokuratura może go do tego przymusić.
Katarzyna P. przebywała w łódzkim areszcie od kwietnia 2013 r. W marcu 2015 r. poinformowała szefostwo, że jest w ciąży. O ojcu dziecka milczała, choć mówiło się, że to wychowawca, kapitan Tomasz R. Dyrektor generalny Służby Więziennej wszczął kontrolę, z kolei prokuratura – śledztwo. Skończyło się na dyscyplinarkach. Dziewięciu funkcjonariuszy dostało najniższą z możliwych kar – naganę. W stuczniu 2016 r. trzymał ją też Tomasz R.
Jeśli badania DNA potwierdzą, że ojcem dziecka jest R., to więziennikom grożą zarzuty za niedopełnienie obowiązków.
PAP/foto: pixabay.com
kd