Ordynator oddziału intensywnej terapii w szpitalu w Mediolanie wywołał burzę wśród włoskiej opinii publicznej i swoich kolegów po fachu tym stwierdzeniem. Alberto Zangrillo spotkał się z ogromną krytyką ze strony włoskich epidemiologów i zakaźników. Jak tłumaczy swoje słowa?
Zangrillo pracuje w szpitalu uniwersyteckim San Raffaele w Mediolanie. Udzielił wypowiedzi telewizji RAI, z którą podzielił się swoimi wątpliwościami, co do działań podejmowanych przez władze państwowe. Przypomniał, że na przełomie maja i czerwca niektórzy wieszczyli nową falę zakażeń, jednak nic takiego nie miało miejsca.
ZOBACZ TEŻ: Nasza planeta ma bliźniaczkę! Nowe badania potwierdziły przełomowe odkrycie
Ordynator powiedział wprost, że jego zdaniem „ktoś terroryzuje kraj” i że z „klinicznego punktu widzenia koronawirus już nie istnieje”. Takie stwierdzenia wywołały gwałtowny sprzeciw lekarzy doradzających premierowi Włoch.
Wśród nich jest np. szef krajowej Rady Służby Zdrowia profesor Franco Locatelli, który powiedział, że wystarczy spojrzeć na dzienne przyrosty chorych we Włoszech by widzieć, że wirus wciąż krąży po tym kraju.
Ale Zangrillo nie jest sam w swoich poglądach. Poparcie dla jego słów wygłosił rekor uniwersytetu San Rafaelle, ale także szef kliniki chorób zakaźnych szpitala w Genui Matteo Bassetti. Stwierdził on, że koronawirus zmodyfikował i nie jest już tak agresywny jak dwa miesiące temu.
Jednak oponenci uważają, że spadki liczb chorych to nie efekt osłabienia i mutacji patogenu, ale skuteczności podjętych środków zaradczych. Kto ma rację? Prawda być może wyjdzie na jaw dopiero za kilka lat.