Małgorzata G. nikomu nie przyznała się do tego, że jest w ciąży. Choć mieszkała z rodzicami, nikt nie domyślał się, że nastolatka jest w ciąży. Urodziła w samotności i podjęła najgorszą decyzję swojego życia.
Małgorzata urodziła dziecko w nocy 1 stycznia 2019 roku. Postanowiła wynieść swoją córeczkę na mróz – niedaleko domu zasypała ją liśćmi i poczekała aż dziecko umrze z wyziębienia. Następnie zabrała ciało i owinięte szmatami schowała w szafie w swoim pokoju.
ZOBACZ TEŻ: ZUS robi to młodym matkom. Zdesperowane piszą do Andrzeja Dudy
Po kilku dniach inne dolegliwości dały jej się we znaki na tyle, że musiała zgłosić się do szpitala. Lekarze od razu domyślili się, że młoda dziewczyna jest świeżo po porodzie. Utrzymywała, że urodziła dziecko w szpitalu, jednak lekarze sprawdzili to i zrozumieli, że nastolatka coś ukrywa.
Wtedy policja w jej pokoju znalazła zwłoki noworodka. Biegli oceniający stan psychiczny Małgorzaty uznali, że zabiła dziecko z powodu szoku poporodowego. W związku z tym sąd był dla niej bardzo łaskawy – wymierzył karę zaledwie roku pozbawienia wolności!
Oskarżona zrozumiała naganność swojego czynu, a jego traumatyczne konsekwencje będzie ponosić jeszcze przez bardzo długi czas
– powiedziała sędzia Elżbieta Wylęgalska, rozpatrująca sprawę.
Sędzia nie dopatrzyła się też w działaniu nastolatki bezczeszczenia zwłok uznając, że schowanie zwłok w szafie wynikało z chorej chęci bycia przy córeczce.
Dziewczyna jest młoda i z pewnością niezbyt doświadczona. Czy jednak kara za ten potworny czyn nie jest za niska? Być może nie mogła liczyć na wsparcie, ale czy naprawdę szokiem poporodowym można tłumaczyć morderstwo z zimną krwią?