To jedna ze smutniejszych spraw o jakich pisaliśmy. Doszło do niej w Ostrzeszowie w województwie wielkopolskim. 44-letni Jan O. udusił swoją 20-letnią, sparaliżowaną córkę, a potem sam się powiesił. List pożegnalny, który pozostawił nie budzi wątpliwości – zrobił to z przerażających i niezwykle smutnych pobudek.
Jan O. pracował w Norwegii. Dobrze zarabiał i stać go było na utrzymanie żony i chorej córki, która wymagała stałej opieki. Mógł sobie pozwolić na kredyt i wybudowanie domu w Ostrzeszowie.
Nie mogę pojąć, dlaczego do tego doszło. Mieli kredyt na dom, a on załamał się, bo zachorował. Może to była przyczyna? Zięć miał kłopoty z trzustką, przeszedł operację, podupadł na zdrowiu. Musiał nawet zrezygnować z pracy za granicą. Ostatnio pojechał tam wszystko pozałatwiać i już miał nie wracać
– mówi dziennikarzom „Super Expressu” teściowa Jana O.
ZOBACZ: Gej seryjny morderca: zabijał swoich kochanków i imigrantów. Wstrząsające ustalenia
Do tej pory bez problemu starczało mu by zapewnić córce leki, rehabilitację i wszystkie niezbędne do życia leki. Wygląda na to, że gdy stracił pracę i zdrowie po prostu się załamał. Zostawił list pożegnalny, ale policjanci zabrali go zanim zapoznał się z nim ktokolwiek bliski.
Prokurator ujawnił jedynie, że jest to bardzo osobisty list i że sprawca wskazuje w nim na problemy finansowe. Czy tragedii można było uniknąć? Być może gdyby mężczyzna poprosił o pomoc, wszystko jakoś by się ułożyło. Teraz rodzinie nie zostało nic innego niż modlitwa za zamordowaną Karolinę i jej tatę.