Dziś odbył się – prawdopodobnie – ostatni casting do 10 edycji The Voice of Poland.
– Ale długo nas trzymali! – powiedziała zadowolona para, która dostała „numerek” podczas przesłuchań do programu The Voice of Poland. Jednak nie wszyscy byli tacy zadowoleni. A my postanowiliśmy sprawdzić, jak naprawdę wygląda taki casting i dziś (18 maja) wybraliśmy się na eliminacje do Warszawy.
Proszę przygotować…
Castingi do muzycznego show odbywały się w miniony weekend, w piątek 17 maja 2019 r. i dziś. Wystarczyło przyjść do Telewizji Polskiej i wpisać się na listę.
Uczestnicy mieli przygotować dwie piosenki: polską i angielską. Zgodnie z informacjami na stronie programu, w trakcie przesłuchań można było skorzystać z podkładu przyniesionego np. na pen drive.
Start godzina 10.00?
Przesłuchania miały rozpocząć się o godz. 10 rano. Jednak jeśli ktoś przyszedł o tej porze, to był już ponad dwusetną osobą! W budynku F Telewizji Polskiej kłębiły się tłumy, nad którymi nie mogła zapanować pani z recepcji – jak się okazało, Grażyna – ani dwóch ochroniarzy.
Czytaj także: Nowa prowadząca Pytanie na Śniadanie! Do Łukasza Nowickiego dołączy…
W końcu zamknięto drzwi wejściowe pozostawiając część kandydatów na zewnątrz. Ponieważ w sobotę przez Warszawę przechodziły ulewne deszcze, to wiele osób po prostu mokło na zewnątrz.
Z kolei ci, którzy byli w środku, wręcz się dusili. Na prośby o otworzenie okien, czy drzwi, bo duszno, pani Grażyna odpowiedziała ze śmiechem:
„Jak Wam duszno, to idźcie na dwór, na deszcz. Ha, ha!”
Nie samym chlebem…
W holu budynku telewizji przebywało stale ok. 200 osób, bo sukcesywnie wpuszczano nowe osoby, w miarę tego, jak wychodzili uczestnicy już po przesłuchaniach. Było ciasno, nie było na czym usiąść (zaledwie kilka ławek). Nie było też żadnego baru czy bufetu dostępnego dla kandydatów, a każda osób musiała czekać ok. 3 godzin na to by wejść na przesłuchanie.
Casting, casting!
Mniej więcej co 20 minut w holu pojawiała się pani z produkcji i wyczytywała kolejne 20 osób. Kandydaci wchodzili najpierw na pre – przesłuchania do trenera wokalnego. Trener za jednym razem przesłuchiwał aż 7 osób, każąc każdej zaśpiewać fragment piosenki a caplella. Tak więc każda z osób słuchana była zaledwie kilkadziesiąt sekund!
Dopiero z tej siódemki najlepsze osoby dostawały „numerek” czyli numer do castingu i udawały się na właściwe przesłuchania.
Żenada?
„Przejechałam pół Polski na ten casting i nawet nie dali mi zaśpiewać całej piosenki!” – mówi rozczarowana uczestniczka z zachodniopomorskiego.
I faktycznie, wydaje się, że organizatorzy castingu byli zaskoczeni frekwencją i nie poświęcili uczestnikom należnego im czasu. Bo tylko niewielu mogło się naprawdę zaprezentować. Co do pozostałych, to nie było mowy o przysłowiowych 5 minutach. Ba, niektórym organizatorzy nie poświęcili nawet jednej minuty!
Sława kosztuje
Jechać kilkaset kilometrów, przyjechać dzień wcześniej, nocować, czekać na deszczu, potem w duchocie po to tylko, by ktoś dał zaśpiewać kandydatowi do The Voice of Poland piosenkę przez kilkadziesiąt sekund? Czy TVP nawaliło z organizacją, czy to celowy zabieg, by ci, którzy dostaną się do programu czuli, że przeszli trudną drogę?
Tego nie wiemy, jednak jedno jest pewne: że spośród ok. 2000 osób, które wzięły udział w castingu, do przesłuchań w ciemno trafi zaledwie kilkadziesiąt.
Mimo to, chętnych na sławę nie brakuje i wiele osób po cichu przełknie poniżające traktowanie, bo ma nadzieję na sukces i sławę.
for. instagram.com/voiceofpoland/; wsieci24.pl