Tego zdarzenia najprawdopodobniej można było uniknąć. Wystarczyłaby jedynie odrobina oleju w głowie ojca, który na niemal dwie godziny zostawił w samochodzie 6-letnią córkę i jej braciszka, a sam poszedł na zakupy ubraniowe. W międzyczasie doszło do tragedii.
26-letni Adrian Middleton zostawił dzieci na parkingu, a sam udał się na zakupy. Jak twierdzi nie było go jedynie 45 minut, ale w praktyce szał zakupów pochłonął go na ponad dwa razy dłużej! Usprawiedliwiał się też, że zostawił dzieci w fotelikach, z włączoną klimatyzacją i butelką wody. Zapewne uważał, że córka otoczy opieką swojego braciszka. Doszło jednak do tragedii.
6-latka początkowo bawiła się z braciszkiem, ale gdy ten zaczął płakać, nie była w stanie go uciszyć. Bardzo denerwował ją płacz dziecka. Zacisnęła mu więc pas bezpieczeństwa na szyi, a gdy maluch stracił przytomność, uznał że zasnął. Niestety ,w rzeczywistości zmarł uduszony.
ZOBACZ: Makabra: 10-latka zamordowała z zimną krwią niemowlę! Będzie sądzona jak dorosła?
Gdy Adrian wrócił do samochodu, jego córka powiedziała mu tylko, że „zrobiła coś bardzo złego”. Wtedy dostrzegł martwego synka. Policja przybyła na miejsce zaaresztowała go pod zarzutem narażenia dzieci na niebezpieczeństwo. Jego córka nie będzie pociągnięta do odpowiedzialności ze względu na swój wiek.
o2.pl/ foto: pixabay