Choć w Polsce sytuacja związana z ilością zachorowań na koronawirusa nie jest najgorsza, to są kraje, w których ludzie zastanawiają się nie nad tym czy, tylko kiedy zachorują na COVID-19. Zresztą, wirus jest tak podstępny, że może dotknąć każdego z nas. Czy jeśli już zachorujemy, to po przejściu choroby i przeżyciu uodparniamy się na SARS-CoV-2?
To bodaj jedno z najważniejszych pytań, jakie stawiają sobie w związku z epidemią ludzie na całym świecie. Tak naprawdę od tego zależy dalszy przebieg pandemii na całym świecie. Jeśli by się bowiem okazało, że wirus może atakować nas kilka razy i stopniowo osłabiać, to jesteśmy w niezwykle niekorzystnej sytuacji. Nasze wątpliwości postanowił rozwiać laryngolog Łukasz Wysieński, specjalista z Warszawy.
Przy założeniu, że tempo mutacji wirusa nie jest za duże i przy założeniu, że kolejne mutacje wirusa nie zmieniają w istotny sposób budowy tego wirusa. Oporność immunologiczna objawia się pod postacią produkowania specyficznych przeciwciał, czy wytworzeniu specyficznych komórek układu białokrwinkowego, które bronią nas przed koronawirusem. Jeśli komórki te mają powinowactwo także do przyszłych mutacji wirusa, to możemy powiedzieć, że tą odporność mamy. Na pewno mamy stuprocentową odporność na tą mutację wirusa, która nas zaatakowała.
– tłumaczy doktor Wysieński.
ZOBACZ TEŻ: Co jest groźniejsze: grypa czy koronawirus? Lekarz odpowiada
Co jednak, jeśli koronawirus będzie mutował, zmieniał swoją budowę i w ten sposób starał się atakować nasze organizmy?
Już wiemy, że są możliwe mutacje koronawirusa. Czy one będą występować sezonowo, czy to będą mutacje, na które odporność na obecnego koronawirusa wystarczy, to dopiero czas pokaże.
– podsumowuje lekarz.
Na w pełni precyzyjne odpowiedzi musimy więc poczekać. Na razie wydaje się, że przypadki powtórnego zachorowania na COVID-19 są tak nieliczne, że możemy mieć nadzieję, że jednokrotne przechorowanie tej choroby wystarczy by nabyć odpowiednią odporność. I oby tak pozostało!