To się nazywa pech i brak profesjonalizmu. Ofiarą tremy początkującego może paść każdy. Nawet złodziej.
Do napadu doszło wczoraj po południu. Do jednego z katowickich banków przy ulicy Chorzowskiej wszedł zamaskowany mężczyzna, który sterroryzował obsługę przedmiotem przypominającym broń.
Jak dotąd wszystko idzie zgodnie z bandycką szkołą – przestraszona obsługa łatwo kapituluje i zamierza przekazać posiadaną w placówce gotówkę złodziejowi. Lecz tutaj kończy się jego szczęście.
Nabuzowany adrenaliną przestępca musiał mieć klapki na oczach, albo poziom zdenerwowania nie pozwolił mu na poprawną ocenę sytuacji. Znaczną część z kradzionych pieniędzy zamiast do przygotowanej torby wpakował prosto na… podłogę! Nie zauważywszy niczego, albo bojąc się dłuższego przebywania w banku uciekł z resztą pieniędzy, zostawiając część łupu na posadzce.
Jak na razie nie wiadomo jaką kwotę ukradł rzezimieszek. Ani czy więcej ukradł czy zgubił.. Policja poszukuje sprawcy i nie znamy zbyt wielu szczegółów zajścia, jednak ten jeden opisany przez media detal wystarczy by każdemu zapewnić dobry humor na piątkowe popołudnie.
Nie licząc lichego złodzieja oczywiście!
rmf24.pl/niezalezna.pl