Funkcjonariusze Inspekcji Transportu Drogowego różne rzeczy już widzieli. Ale gdy na ich drodze stanęła ciężarówka, w której zamiast głowy kierowcy widać było jego nogi – na pewno musieli się zdziwić. Okazało się, że nietypowa technika jazdy to najmniejsze przewinienie kierowcy TIRa.
Okazało się, że kierowcą jest obywatel Słowacji. Bez ogródek wypalił po zatrzymaniu, że sposób kierowania to najmniejszy jego kłopot, bo przekroczył znacząco limit pracy, jaki mają narzucony kierowcy. W ciągu ostatnich dwóch tygodni, zamiast 90 godzin wyjeździł ponad 100!
Wydaje się jednak, że w ten sposób sprytny Słowak chciał odwrócić uwagę od jeszcze innego wykroczenia. Otóż w toku dalszej kontroli okazało się, że kierowca korzystał w trakcie pracy z karty innego pracownika, w ten sposób dodatkowo fałszując wskazania urządzeń rejestrujących jego czas pracy.
Podliczając dane razem, okazało się, że w dzień gdy korzystał z drugiej karty pracował przez… 22 godziny! Jak powiedział inspektorom, przepisy go nie interesują, bo musi na czas dowieźć ładunek, a za ewentualne „potknięcia” płaci pracodawca. Ciekawy sposób myślenia.
Kierowca dostał stosowny do sytuacji mandat, a wobec jego pracodawcy ITD wszczęła postępowanie administracyjne w sprawie wykrytych wykroczeń. Jak widać lata lecą, przepisów i norm przybywa, a praca kierowcy TIRa niemalże się nie zmienia – wciąż wyścig czasu wygrywa z bezpieczeństwem.