Siatkarze klubu Asecco Resovia Rzeszów zmierzali do Biełgorodu w Rosji na mecz półfinału Pucharu CEV. Niestety tuż po starcie maszyny – nota bene opóźnionym o 3,5 godziny – pilot zameldował usterkę maszyny i podjął decyzję by wykonać awaryjne lądowanie.
Siatkarze startowali wczoraj z podrzeszowskiego lotniska Jasionka. Ich lot późnił się, ale był to dopiero początek problemów. Po wzbiciu się w powietrze pilot zameldował o usterce, która uniemożliwia dalszy lot. Zdecydował się na awaryjne lądowanie.
Do tego celu wybrał lotnisko w podlubelskim Świdniku. Na szczęście lądowanie przebiegło bardzo sprawnie.
„Samo lądowanie przebiegło bardzo spokojnie, nie odczuliśmy żadnych kryzysowych sytuacji, choć z tego co mi wiadomo te problemy były spore”
– powiedział Bartosz Górski, prezes klubu.
Przewoźnik zorganizował transport inną maszyną, ale trzeba było na nią poczekać. Ten czas sportowcy wykorzystali na trening, który odbył się na pobliskiej hali Avii Świdnik. O 21 ruszyli w dalszą drogę do Biełgorodu. Aktualnie siatkarze są już na miejscu i trenują przed wieczornym spotkaniem. Mamy nadzieję, że nieoczekiwane problemy nie wpłyną na dyspozycję i w meczu zaprezentują się z jak najlepszej strony!
Dawno nie byłem w Lublinie… O 21 wylatujemy podstawionym samolotem do Biełgorodu. Wykorzystamy te kilka godzin na trening w pobliskiej hali.
— Bartosz Górski (@BG_Resovia) 12 marca 2018
fakt.pl/ facebook.com/ twitter.com/ foto: pixabay