Ta sprawa jest bardzo tragiczna i jak na razie tajemnicza. Na polach wsi Jeglia niedaleko Działdowa w woj. warmińsko-mazurskim, odnaleziono zakrwawione zwłoki 17-letniego chłopaka. Niedaleko w ciężkim stanie leżał jego brat bliźniak. Jednak na jego ciele nie stwierdzono żadnych obrażeń. Co wydarzyło się w tym miejscu?
Ciało jednego z braci było pełne ran kłutych. W momencie, gdy został odnaleziony, już nie żył. Drugi bliźniak leżał kilka metrów dalej. Choć nie był ranny i na jego ciele nie odnaleziono żadnych śladów, jego stan był bardzo ciężki. Przewieziono go do szpitala
Policja podejrzewa, że bracia mogli zażywać dopalacze. Być może później, doszło między nimi do bójki, a w narkotycznym amoku brat zamordował brata. Dokładne śledztwo pomoże wyjaśnić okoliczności zdarzenia, jednak już teraz, niezależnie od nich, widać jak na dłoni, że sprawa jest bardzo mroczna.
Jeśli to dopalacze, to kto sprzedał tą substancję młodym chłopakom? Czy podobnie jak w Trzebiatowie[ZOBACZ: Wrzaski jak z EGZORCYSTY. Tak cierpieli zatruci dopalaczami w Trzebiatowie] dojdzie tam do fali zatruć nieznaną substancją?
rmf24.pl/ o2.pl