Niektóre zwierzęta to naprawdę zmyślne bestie. Często wiedzą jak podejść ludzi, albo wykorzystać nas do swoich celów. Czasem, w wypadku zagrożenia, potrafią też zwrócić się do człowieka z prośbą o pomoc. Tak zrobił ten kormoran z Gdańska!
Kormoran ze złamanym skrzydłem błąkał się w okolicach Uniwersytetu Medycznego w Gdańsku. Był bardzo wycieńczony i samodzielnie nie byłby w stanie przeżyć kolejnych dni.
Świadkowie widząc cierpienie zwierzęcia postanowili wezwać Straż Miejską. Tym bardziej, że ptak kręcił się po parkingu i ruchliwej ulicy, mógł więc stanowić zagrożenie dla postronnych. Gdy strażnicy miejscy przybyli na miejsce, Kormoran uznał, że to nie są ludzie, od których oczekiwałby pomocy.
W związku z tym z trudem wzbił się w powietrze, przeleciał koślawo około 30 metrów i stanął pod drzwiami poczekalni, gdzie pacjenci oczekiwali na rejestrację. Jak gdyby nigdy nic wszedł spokojnie do środka i zaczął rozglądać się za pomocą!
Tu, można powiedzieć, został obsłużony bez kolejki. Schwytany w koc został oddany strażnikom miejskim, którzy zawieźli go do lecznicy dla zwierząt.
Kormoran to symbol mazur i ptak objęty ochroną częściową na terenie Polski. Kormorany wylatują zazwyczaj pod koniec lata na południe. Nie wiadomo, czy ten egzemplarz dojdzie do siebie przed nadejściem jesieni, ale jeżeli zechce zostać, to na pewno znajdzie się dla niego ciepły kąt!
wp.pl/pixabay