William Hofmeyr cudem uniknął śmierci, po tym jak został postrzelony z łuku. Strzała przebiła jego twarz. Ranny kontynuował jeszcze przez godzinę pościg za napastnikiem.
Do zdarzenia doszło w Olarro Conservancy w Kenii. 51-latek podczas patrolu zobaczył śpiącego pod drzewem jednego z członków tamtejszej grupy etnicznej Masajów. Postanowił go obudzić oraz ostrzec przed znajdującymi się w okolicy lwami, które łatwo mogą go upolować. Kiedy zbliżał się do niego został postrzelony z łuku. Strzała przebiła mu policzek i utkwiła między zębami.
Z powodu rany w ustach strażnika tak dużo krwi, że nie był w stanie wezwać pomocy przez radio. Zdecydował się w pojedynkę ruszyć za napastnikiem. Jak sam wyznał to był instynkt. Spędził wiele lat w wojsku oraz policji, w związku z czym ból nie był mu obcy. Kiedy próbował najpierw dotrzeć do auta strzelec zaczął go gonić. 51-latek oddał dwa strzały ostrzegawcze, wtedy role się odwróciły. Napastnik zaczął uciekać, a strażnik ruszył za nim. Pościg trwał niemal godzinę, jednak ranny mężczyzna zgubił ślad poszukiwanego.
William Hofmeyr, z wciąż tkwiącą w ustach strzałą, zgłosił się do pobliskiej kliniki. Na miejscu okazało się, że lekarze nie są w stanie mu pomóc, więc mężczyzna sam wyjął strzałę.
51-latek jest przekonany, że zdarzenie było próbą zabicia go przez miejscowych kłusowników, którzy wyznaczyli nagrodę za jego głowę. Napastnicy łatwo mogli go podejść, bowiem patrolowany przez niego rezerwat nie posiada żadnego ogrodzenia, które oddzielało by go od terenów zamieszkałych przez pozostałą lokalną społeczność.
foto Twitter / Facebook / źródło independent.co.uk / thetimes.co.uk