Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło w miejscowości Kartowice w województwie lubuskim. Roczny chłopczyk pozostawiony na kilka chwil bez opieki wpadł do garnka z ledwo co zagotowanej galarety.
Do wypadku doszło na początku listopada. Babcia chłopca zagotowała duży gar galarety, który po zdjęciu z gazu odstawiła na kamienną podłogę w korytarzu aby wystygł. W tym czasie mama chłopca była w toalecie, a dziecko krążyło po korytarzu między kuchnią a toaletą.
Chcąc wejść do toalety, chłopczyk zachwiał się i wpadł wprost do gara parującej galarety. Natychmiast udzielono mu pomocy, ale moment spędzony w niemal wrzącej galarecie doprowadził do poparzeń 40% ciała.
Dziecko zostało przewiezione najpierw do szpitala w Zielonej Górze, a potem do Regionalnego Centrum Leczenia Oparzeń dla Dzieci i Młodzieży w Szczecinie. Mimo to nie udało się go uratować – 14 listopada zmarło.
Aktualnie w sprawie postępowanie prowadzi prokuratura.
wp.pl/ foto: pixabay