Odrażającego czynu rzekomo dopuściła się 24-letnia Brittany Sheetz pod koniec grudnia 2018 roku. Upiła i zgwałciła z pomocą znajomego 15-letniego chłopaka. Jednak pokrzywdzony na policję zgłosił się niemal miesiąc po zdarzeniu. Jak tłumaczy to co zaszło on, a jak oskarżona o gwałt?
Chłopiec, który zgłosił się na policję powiedział, że o sprawie opowiedział swojemu opiekunowi, ale ten rzekomo nie przejął się zbytnio relacją chłopca i nie zgłosił sprawy służbom. Dlatego po jakimś czasie chłopak zdecydował się na samodzielną wizytę na posterunku.
15-latek twierdzi, że do gwałtu doszło w mieszkaniu Brittany w Buffalo Mills w stanie Pensylwania. Najpierw został poczęstowany alkoholem, a potem wylądował na łóżku kobiety. Wtedy do akcji wkroczyl 36-letni znajomy Sheetz, Derek Edwards. Przytrzymał chłopaka, a w tym czasie 24-letnia zwyrolka wykorzystała go seksualnie.
Co więcej, w sypialni kobiety miało ich widzieć dwóch świadków. Z tego powodu policja szybko zatrzymała ją i jej pomagiera. Oskarżona o gwałt utrzymuje, że cała ta sytuacja, to zemsta jej byłego partnera, który opłacił świadków, by zeznawali przeciwko niej. Jaką decyzję podejmie sąd?
źródło: fakt pl/ foto: pixabay/ zdjęcie ilustracyjne