Arkadiusz A. utrzymywał, że jego żona Krystyna A. nagle, z dnia na dzień, wyjechała za granicę. Spaliła za sobą mosty i zerwała kontakty. Choć wydawało się to niemożliwym, a jej mąż trafił do aresztu, nie było żadnych dowodów na obalenie tych zeznań. Nagle, po siedmiu latach sytuacja zmieniła się – odnaleziono żonę Arkadiusza – jej zwłoki były zawinięte w dywan!
Wlekącą się przez lata sprawę prowadziła Prokuratura Okręgowa w Białymstoku, oraz policjanci z Bielska Podlaskiego, gdzie mieszkała Krystyna A. Przez wiele lat nie udało się ustalić żadnych szczegółów o losie zaginionej.
Trzy lata temu do aresztu z zarzutem zabójstwa trafił mąż Krystyny. Jednak policjanci nie mieli najważniejszego dowodu – ciała. Dlatego po kilku tygodniach mężczyzna opuścił areszt.
Jednak w maju 2018 roku nastąpił przełom w sprawie. W głębi jednego z lasów odnaleziono zwłoki zawinięte w dywan. Musiały leżeć zakopane w lesie od kilku lat. Sekcja zwłok oraz dokładne badania potwierdziły tożsamość ofiary – to była Krystyna A.!
Z wyników sekcji zwłok wynikało, że kobieta została pchnięta nożem. W związku z tym niespodziewanym odkryciem funkcjonariusze znowu zapukali do drzwi mieszkania jej męża. Mężczyzna po raz kolejny trafił do aresztu z zarzutem zabójstwa.
ZOBACZ: Radom: Komornik wszedł do domu 90-latka. Odkrył mroczne sekrety starszego pana!
Początkowo mężczyzna nie przyznawał się do winy i kilkukrotnie zmieniał wersję wydarzeń. Wreszcie przed sądem przyznał się do zabicia żony. Jednak twierdził, że nastąpiło to w wyniku wypadku. To żona miała go zaatakować, a w wyniku szamotaniny ostatecznie nóż wbił się w jej ciało.
Wstrząsające słowa powiedział syn ofiary i mordercy. Stwierdził on, że nie ma żal do ojca za zabójstwo matki, bo „bez niej wreszcie było normalnie. Jak się okazało, kobieta była alkoholiczką, brała pożyczki na alkohol i wynosiła z domu różne rzeczy. Jak widać zbrodnia ta jest podszyta straszną rodzinną tragedią, z którą nikt nie umiał poradzić sobie normalnie.
o2.pl/ foto: zdjęcie ilustracyjne/ policja