Ciężarówka którą jechał przez Niemcy Polak została zatrzymana, gdyż z daleka zwracała na siebie uwagę. Odkryty dach oraz wiele uchybień nie pozwalały na dalszą jazdę. Kontrola trwała… 7 i pół godziny. W pewnym momencie nasz rodak nie wytrzymał i zemdlał. Do zdarzenia doszło 16 maja na parkingu w Kirchheimbolanden. Nie ma się co dziwić stróżom prawa, bo takie przypadki rzadko się zdarzają…
Dlaczego? Naczepa miała odkryty dach tylko dlatego żeby zmieściła się w niej… ciężarówka oraz bus. Nietypowy transport wiózł Polak, który nie miał zezwolenia na przekroczenie dopuszczalnej wysokości zestawu. Złamanie tego jakże ważnego przepisu mogło skutkować np. zaklinowaniem się w miejscu, gdzie zestaw nie miałby prawa przejechać, bo najzwyczajniej by się nie zmieścił. Jakby tego było mało, to przyczepa nie spełniała podstawowych wymogów bezpieczeństwa oraz technicznych. Dodatkowo, kierowca nieprawidłowo używał tachografu i przekroczył ilość dopuszczalnych godzin pracy. Służby musiały poświęcić na tę kontrolę aż 7 i pół godziny. Zdecydowano, że ładunek należy przenieść do innego – odpowiedniego pojazdu, a kierowca musi zrobić sobie obowiązkową przerwę. Wtedy 45-latek z Kielc zaczął się tłumaczyć, że robi to prywatnie i wykonuje tylko przyjacielską przysługę. Policjanci jednak nie przystali na takie tłumaczenia, a mężczyzna… zemdlał. Zabrał go do szpitala helikopter.
ZOBACZ:Jechał wiaduktem kiedy na jego auto spadło to coś! Metalowy sprzęt przebił szybę i wbił się w (…)!
W piątek niesforny kierowca opuścił szpital i udał się ciężarówką do kraju, niestety już bez ładunku. Polska myśl logistyczno-technologiczna nie zna granic.
źródło: fakt.pl fot. screenshot