Choć może brzmieć to nieprawdopodobnie, w tym wypadku obie strony mają dość podobne odczucia. Zarówno przedstawiciele Korei Północnej jak i Południowej kipią złością, choć źródła tejże się różnią. Oto najbardziej zuchwała ucieczka z Korei Północnej od 20 lat.
Uciekinierami była grupa czterech rybaków, którzy na swoim kutrze przedarli się z Korei Północnej na wody terytorialne Korei Południowej i przepłynęli nimi niemalże 130 kilometrów! Nie wyśledził ich żaden radar, samolot zwiadowczy, ani patrol straży przybrzeżnej, a… południowokoreański rybak z miasta Samcheok w prowincji Gangwon.
ZOBACZ TEŻ: 9-latka uciekła z Korei Północnej. W jej lalce znaleziono coś strasznego
Południowokoreańska opinia publiczna jest zbulwersowana tym, że jakakolwiek jednostka z Północy mogła wedrzeć się tak głęboko na teren wód terytorialnych Południa. Gazety piszą, że jest to pierwszy od lat 90-tych taki przypadek. Ale co, jeśli takich przypadków jednak było więcej?
Służby Korei Północnej zapewne też otrzymały srogą reprymendę, a dla niektórych mogło się to skończyć nawet zesłaniem do obozu – czyjaś głowa przecież musiała spaść za taką hańbę i zniewagę.
W tym samym czasie służby południowokoreańskie maglują czterech biednych uciekinierów i rozbierają ich łódź na czynniki pierwsze. Zawsze istnieje ryzyko, że są po prostu szpiegami.
Zazwyczaj północni Koreańczycy uciekają z kraju przez granicę z Chinami. Droga morska jest niepopularna ze względu na potężne ryzyko wpadki. Jednak w ostatnich miesiącach zarówno chińskie jak i północnokoreańskie służby starają się ukrócić ten proceder i przeprowadzają coraz więcej nalotów na kryjówki przemytników.
o2.pl/ foto: pixabay