W świąteczny weekend doszło w jednym z domów pod Zgierzem do dramatycznych scen. Oszalały 60-letni pan domu zaatakował siekierą swoją córkę i jej męża. Oboje trafili do szpitala.
Do fatalnej w skutkach kłótni doszło 3 listopada w niedzielę po południu. Wszystko wskazuje na to, że jej zaczątkiem był bardzo niechętny stosunek 60-latka do partnera swojej córki. Ostra wymiana zdań szybko przybrała na intensywności, a prowodyr całego zamieszania wpadał w coraz większą agresję. W końcu zaatakował swoich bliskich siekierą.
ZOBACZ TEŻ: 27 lat czekał na wykonanie kary śmierci. Jego ostatnie słowa zszokowały wszystkich
Żonie 60-latka nie udało się go powstrzymać. Dlatego zadzwoniła po pomoc do swojej drugiej córki i to ona właśnie wezwała na miejsce policję. Niestety w tym czasie 60-latek zdążył zadać bardzo silny cios siekierą prosto w głowę córki, z którą się wykłócał. Kobieta doznała pęknięcia czaszki.
Z reakcją nie zdążył mąż zaatakowanej, na którego po chwili przeniosła się furią 60-latka. Jego również zaatakował siekierą, jednak jego zięć otrzymał tylko stosunkowo niegroźne obrażenia. Po wszystkim 60-latek zbiegł z domu.
Przybyli na miejsce policjanci zajęli się rannymi i wezwali pogotowie. Zaatakowane siekierą małżeństwo trafiło do szpitala. Rozpoczęły się też gorączkowe poszukiwania 60-latka. Policjanci natknęli się na niego niedaleko domu. Próbował popełnić samobójstwo.
Mężczyznę udało się uratować. W krytycznym stanie został przewieziony do zgierskiego szpitala, potem przetransportowany do Łodzi. Jest w śpiączce, nie można go przesłuchać ani też postawić zarzutów, które będą dotyczyć podwójnego usiłowania zabójstwa. Monitorujemy stan jego zdrowia
– powiedział dziennikarzom fakt.pl Krzysztof Kopania, prokurator z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Jeżeli mężczyzna przeżyje, to z pewnością czeka go długa odsiadka w więzieniu.