Kilka lat temu archeolodzy pracujący w Korei Południowej natrafili na niesamowite znalezisko. W świetnie zachowanej trumnie odkryli równie dobrze zachowaną mumię mężczyzny. Nadano mu imię Jing Lee i rozpoczęto pogłębione badania.
Jing Lee zmarł w 1642 roku, w wieku 63 lat. Został pochowany w rejonie Chengdo, gdzie po niemal 400 latach, w 2014 roku, odnaleźli go badacze. Na badania mumii wydano ponad 80 tysięcy dolarów. Przebadano nie tylko ciało, ale również ubrania, które odnaleziono przy niej.
Okazało się, że Jing Lee zmarł z powodu… zapalenia wątroby. Ale nie byle jakiego zapalenia – wywołały je pasożyty znajdujące się często w owocach morza. W XVII wieku jedzenie surowych owoców morza było bardzo popularne. Wierzono m.in., że pomaga w walce z odrą – śmiertelną wówczas, chorobą zakaźną.
W wątrobie mumii odnaleziono ślady po jajeczkach pasożytów. Naukowcy wierzą, że to odkrycie pomoże w teraźniejszej walce z zapaleniem wątroby – chorobą, która może być śmiertelna. Jest to zarazem najstarszy znany medycynie przypadek śmierci z powodu zapalenia wątroby wywołanego przez pasożyty.
Mumię przebadali naukowcy z Uniwersytetu w Seulu. Tego typu odkrycie jest ważne nie tylko z medycznego punktu widzenia. Dobrze zachowane ciało wraz z ubraniami pozwala określić w jakich warunkach żyli ludzie przed wiekami. Jaki był stan ich zdrowia, ilu lat mogli dożyć, co jedli, jak się ubierali. Wydaje się więc, że w tym wypadku każde pieniądze wydane na badania były dobrze ulokowanymi środkami.
o2.pl/foto pixabay