Beata Szydło i jej „tłuste lata” minęły. Nie jest już premierem polskiego rządu, ani nawet ministrem w rządzie Morawieckiego. Teraz jest jedynie szeregowym europosłem.
Beata Szydło, twarz „dobrej zmiany” przeżywa teraz niewesołe chwile. Jej pięć minut bezpowrotnie minęły. Przez tylko dwa lata piastowała urząd premiera polskiego rządu (2015-2017), by później objąć, umówmy się, małoważne ministerstwo. Wielu komentatorów życia politycznego uważa, że to Jarosław Kaczyński stoi za jej „degradacją” z funkcji premiera kraju na szeregowego europosła.
Można zatem powiedzieć, że Jarosław Kaczyński „wysiudał” wielkie nazwiska, ważne osoby z Prawa i Sprawiedliwości. Wspomnijmy tutaj jedynie pięć nazwisk: Patryk Jaki – ówczesny wiceminister sprawiedliwości i przewodniczący sejmowej komisji reprywatyzacyjnej. Dalej: Anna Zalewska – minister edukacji narodowej, która przeprowadziła reformę szkolnictwa. To na jej barkach spoczywała odpowiedzialność „przenosin” gimnazjów do podstawówek.
No i nie zapominajmy o Elżbiecie Rafalskiej, która pożegnała się z ministerialną teką. Przypomnijmy, że to kobieta była odpowiedzialna za 500+, kiedy piastowała funkcję minister rodziny, pracy i polityki społecznej. No i Beata Kempa członek Rady Ministrów, ogromnie zaangażowana w pomaganie innym. Na koniec listy – Beata Szydło, która, umówmy się, najwięcej straciła „dla dobra Polski”.
Jak podaje portal Wirtualna Polska miała się spotkać z prezydentem Andrzejem Dudą. Jak mówi ich informator: „To było towarzyskie spotkanie, przy lampce wina (…)żaliła się, jak źle czuje się w Parlamencie Europejskim, jak daleko jest od krajowej polityki. Mówiła, że chciałaby wrócić, znowu mieć kontakt z wyborcami, jeździć po całej Polsce
ZOBACZ TEŻ: Ujawniamy, kto stał za „satyrą” Klaudii Jachiry!
„Narzekała, że w Brukseli ma do dyspozycji mały pokój, na końcu korytarza, na którym znajdują się pomieszczenia europosłów PiS. Ona nie może tego przeboleć. Jeszcze do niedawna była szefową rządu, miała ogromny gabinet w Kancelarii Premiera. W Parlamencie Europejskim czuje się zagubiona, nawet niespecjalnie robi na niej wrażenie europoselska pensja, jest tylko jednym z kilkuset europarlamentarzystów. Nikt tam nie zwraca uwagi na to, że jeszcze niedawno temu była premierem polskiego rządu. Dla niej to degradacja” – czytamy na portalu „Wirtualna Polska”
Źródło: Wirtualna Polska