Wiosenna pogoda była mocno kapryśna. Przez długi czas było ciepło, w inne dni zaskakiwały nas przymrozki, grad i śnieg. I to nawet w maju! W efekcie przemarzło wiele roślin, a – jak słyszymy – szczególnie ucierpieli sadownicy.
No właśnie! Słuchamy radia i mówią o komisjach, które oceniają straty. Potem na podstawie raportu będą przyznawane dopłaty dla rolników, których uprawy ucierpiały na skutek gwałtownej pogody.
Może to i słuszne – można by pomyśleć – bo pogoda to siła wyższa i biedny rolnik nie może nic na nią poradzić.
Zaraz jednak w radiu słyszymy także, że rolnicy mają 60% dopłatę do ubezpieczeń! Dlaczego więc się nie ubezpieczają? Bo i tak państwo im dopłaci za straty, to po co jeszcze wydawać na ubezpieczenie?
Ta postawa pokazuje roszczeniowe podejście. W tym świetle rolnicy wydają się uprzywilejowaną grupą społeczną!
W końcu, jeśli na rynku będzie mało jabłek czy śliwek, to finalnie każdy z nas zapłaci wyższą cenę za te dostępne owoce. Zatem… może dopłatę powinien dostać każdy z nas?
Idąc dalej tym tropem:
Co z przedsiębiorcami z innych branż, których dopadnie „klęska żywiołowa” w postaci kryzysu gospodarczego?
A co z hotelarzami, gdy latem nie ma słońca, albo zimą śniegu? Dopłata należy się jak nic!
Co z nami – urlopowiczami – gdy pojedziemy latem nad polskie morze, a tu ziąb i wiatr?
Czyżby państwo o nas zapomniało i co się stało z równością wobec prawa?
Tak szczerze… wydaje się, że rolnicy urośli do rangi „świętych krów”, bo ubezpieczenie (KRUS) płacą bardzo niskie, mają też wiele możliwości pozyskania dotacji na inwestycje, bo UE wręcz „ładuje” w rolnictwo, a na pociechę dostają jeszcze dopłaty do wszystkiego, co się da.
Zgodnie z zasadą równości wobec prawa, teraz i my domagamy się dopłat do brzydkiej pogody i dopłaty te powinny być przyznawane dla każdego.
Kto jest za?