Prawdopodobnie każdy z jego pacjentów nosi w sobie piętno i znak rozpoznawczy specjalisty.
Simon Bramhall to uznany brytyjski transplantolog, specjalizujący się w przeszczepach wątroby. Przez lata praktyki uratował setki pacjentów. 53-letni doktor miał jednak pewną nietypową słabość, którą przypadkiem odkryli jego koledzy po fachu.
Podczas operacji jednego z byłych pacjentów Bramhalla lekarze natrafili na coś, czego absolutnie nie powinno być. Na wątrobie pacjenta odkryli niewielkie inicjały SB – jak ulał pasujące do inicjałów naszego transplantologa, który rzeczoną wątrobę jakiś czas wcześniej wszczepił pacjentowi!
Okazało się, że Bramhall… robił to każdej operowanej osobie! Znakował inicjałami każdą wątrobę, którą przeszczepiał. Ten dziwny podpis wykonywał przy pomocy lasera chirurgicznego.
W większości przypadków taki „artystyczny znak” nie stanowił żadnego zagrożenia – goił się sam i po jakimś czasie byłby praktycznie niezauważalny. W tym wypadku jednak nie zagoił się tak ładnie i doprowadził do odkrycia sekretu lekarza przy kolejnym zabiegu.
Jego koledzy po fachu zawiadomili odpowiednie organy. Simonowi Bramhallowi grozi teraz pozbawienie prawa do wykonywania zawodu. Został oskarżony o spowodowanie poważnego uszkodzenia ciała u dwóch osób, choć kto wie, czy nie znajdą się kolejne. Szpital w Birmingham gdzie pracuje zawiesił go na czas postępowania.
Nie widzimy powodów by nadmiernie karać specjalistę, który swoje „dzieła” podpisywał. Autor niniejszego tekstu wolałby osobiście, w wypadku takiej sytuacji, mieć nową, zdrową i „podpisaną” wątrobę wszczepioną przez doświadczonego lekarza, niż jej nie mieć. Samo rozdmuchanie sprawy i zszargana reputacja powinna być wystarczającą karą dla doktora Bramhalla. Jeśli dalej będzie mógł być chirurgiem, z pewnością zaprzestanie tej nietypowej praktyki.