Do tych krajów koronawirus może nigdy nie dotrzeć. To jednak nie oznacza braku problemów

 

Z pewnością do takich państw możemy zaliczyć Nauru. To jedno z najmniejszych państw świata, leżące na Pacyfiku. Do najbliższego dużego miasta jest stąd 4 tysiące kilometrów – jest to australijskie Brisbane. Do najbliższego innego lądu jest stąd 320 kilometrów. Nauru zamieszkuje zaledwie 13 tysięcy osób, czyli tyle, co niewielkie polskie miasteczko. Wysepkę odwiedza rocznie zaledwie 160 osób.

 

ZOBACZ TEŻ: Kwarantanna wraca do Chin. Kilka dni wcześniej Pekin ogłosił zwycięstwo z epidemią

 

Na wyspę lata w tym momencie tylko jeden samolot – z Brisbane, 3 razy w tygodniu. Każdy mieszkaniec, który wraca z Australii musi odbyć 2-tygodniową kwarantannę. Ich próbki do badania wysyła się do Australii. Izolacja jest bardzo ważna, bowiem na Nauru nie ma ani jednego respiratora, a lekarzy jest bardzo mało. Wysepka nie miałaby szans, gdyby choroba wybuchła wśród jej mieszkańców.

 

Mieszkańcy Nauru modlą się o ustanie pandemii i trzymają kciuki za resztę świata. Zarazem coraz bardziej martwią się o swój los. Małe wyspiarskie państewka są bowiem bardzo uzależnione od dostaw z zewnątrz. Załamanie łańcucha dostaw sprawi, że na wyspach może zabraknąć wielu podstawowych produktów. Dlatego nawet bez choroby na miejscu, pandemia COVID-19 będzie dla nich śmiertelnie groźna.

 

 

Komentarze