Kwarantanna wraca do Chin. Kilka dni wcześniej Pekin ogłosił zwycięstwo z epidemią

Pekin chwali się, że opanował epidemię koronawirusa SARS-CoV-2. Z ostatnich statystyk wynikało np., że na 36 dziennych przypadków zakażeń 35 było przywleczonych z zagranicy. Propaganda sukcesu nie do końca jednak wytrzymuje w konfrontacji z doniesieniami z terenu, bowiem władze lokalne zadecydowały w jednym z regionów Chin, że wprowadzona zostanie tam kwarantanna. 

W prowincji Henan w powiecie Jia w środkowych Chinach zarządzono wprowadzenie od czwartku stanu epidemii. Bez zezwolenia nie można teraz z powiatu wyjeżdżać, ani do niego wjeżdżać. Gdy słyszymy o „powiecie”, to nie brzmi to dramatycznie, tylko, że ta konkretna jednostka administracyjna liczy sobie aż 640 tysięcy mieszkańców. Ile jest tam zakażeń i jakie ograniczenia wprowadzono?

 

South China Morning Post informuje, że w regionie wprowadzono coś na wzór godziny policyjnej. Wyjście z domu możliwe jest tylko za okazaniem specjalnego pozwolenia. Zamknięto większość przedsiębiorstw i usług, działają tylko branże niezbędne do przeżycia: transport, logistyka, sklepy i apteki.

 

 

ZOBACZ TEŻ: „Jaka to melodia” zniknie z anteny! Rafał Brzozowski nie kryje ZASKOCZENIA

 

Władze wezwały ludność do zrobienia zapasów, ponieważ izolacja może się przedłużyć. Obywatele, którzy wychodzą z domów muszą obowiązkowo poruszać się w maseczkach. Ruch samochodowy ograniczono do minimum. W danych dniach mogą się poruszać tylko samochody o określonych odgórnie numerach rejestracyjnych.

 

Według informacji medialnych wszystko zaczęło się od lekarza miejscowego szpitala, który wrócił z Wuhan, gdzie pomagał przy epidemii. Przeszedł wprawdzie 2-tygodniową kwarantannę, ale potem wrócił do pracy, gdzie zakaził dwóch kolegów. Potem zakaził osobę, z którą wybrał się na kolację.

 

Media chińskie informują, że lekarz nie miał i nie ma nadal żadnych objawów, podobnie jak osoby, które zakaził. Mimo to istnieje zagrożenie, że te trzy osoby zdążyły już roznieść wirusa na dziesiątki lub setki kolejnych.

 

Czy Chiny doczekają się kolejnej fali zachorowań? Miejmy nadzieję, że nie, bo to i dla nas oznaczałoby bardzo złe informacje.

Komentarze