Uniewinniony Tomasz Komenda od kilku tygodni cieszy się wolnością. Jak sam zapowiadał, zamierza doprowadzić do skazania wszystkich tych, którzy wsadzili go niesłusznie do więzienia. Może to być trudniejsze, bo właśnie zmarł bodaj najważniejszy świadek w sprawie, który mógłby rzucić światło na całe postępowanie.
Dorota P. była sąsiadką babci Tomasza Komendy. To ona wskazała go policjantom na podstawie bardzo nieszczegółowego portretu pamięciowego. Funkcjonariusze zaufali jej, bo dobrze znała rodzinę Komendów.
Pikanterii całej historii dodaje fakt, że u Doroty P. nie raz widywani byli na imprezach… policjanci i prokuratorzy! Śledczy ponownie badający sprawę Tomasza Komendy interesowali się kobietą od ponad roku. Dziennikarze „Faktu” dowiedzieli się, że kilka dni temu Dorota P. zmarła w „tajemniczych okolicznościach” w jednym z wrocławskich szpitali.
Bez jej zeznań może nie być możliwe ustalenie dokładnych szczegółów i okoliczności skazania Tomasza Komendy. Nie ulega żadnej wątpliwości, że mając taki udział w sprawie i takie znajomości, kobieta dużo wiedziała. Czy ktoś po prostu pozbył się niewygodnego świadka?
Tomasz Komenda został skazany w 2000 roku na 25 lat więzienia za gwałt i morderstwo 15-letniej dziewczyny. Po 18 latach udało mu się wyjść z więzienia i oczyścić z zarzutów przed Sądem Najwyższym. Prokuratura Okręgowa w Łodzi bada teraz sprawę i próbuje ustalić, kto doprowadził do skazania niewinnej osoby mimo braku przekonujących dowodów.
wprost.pl/youtube.com