49-letnia mieszkanka Łodzi wyszła z domu we wtorek i przez kilka dni nie dawała znaku życia swoim bliskim. Zaniepokojeni tym członkowie rodziny poinformowali po kilku dniach policję. Niestety, poszukiwania przyniosły wstrząsający rezultat.
Zgłoszenie o zaginięciu wpłynęło na policję dopiero w sobotę, a więc cztery dni po wyjściu z domu mieszkanki Łodzi. Zgłaszający twierdzili, że kobieta czasami wychodziła z domu na dłużej, jednak nigdy nie było takiej sytuacji jak ta.
ZOBACZ TEŻ:Przed śmiercią nagrali FILM? Nowe wstrząsające fakty o wypadku nastolatków w Lubuskiem!
Rozpoczęły się poszukiwania, w których udział wzięli policjanci i znajomi kobiety. Sprawdzano miejsca, w których kobieta lubiła się pojawiać, lub do których spacerowała. Jeden z poszukujących przypomniał sobie, że 49-latka bywała czasem w okolicach stawu przy Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Gdy udał się tam, dokonał makabrycznego odkrycia.
Niedaleko brzegu, z tafli lodu wystawała kurtka. Po chwili świadek z przerażeniem stwierdził, że pod lodem znajdują się zwłoki poszukiwanej kobiety. Do policji zgłoszenie o tym strasznym fakcie wpłynęło o 7:30 w niedzielę.
W ciągu kolejnych godzin strażaccy płetwonurkowie wydobyli ciało kobiety na brzeg. Wstępnie wykluczono udział osób trzecich uznając, że mogło dojść do nieszczęśliwego wypadku. Przyczyny i okoliczności śmierci powinna wyjaśnić sekcja zwłok.
To nie pierwsze tego typu makabryczne zdarzenie w Łodzi. We wrześniu w innej części miasta w podobnych okolicznościach utonęła starsza kobieta. Dla osób starszych, znajdujących się pod wpływem alkoholu lub chorych nawet płytki zbiornik wodny może stanowić śmiertelną pułapkę.