Są takie sytuacje, które od razu kojarzą nam się z przerażającymi klątwami. Przede wszystkim na myśl przychodzi słynna klątwa Tutenchamona. Jednak w Polsce mamy przykład nie mniej straszliwego zdarzenia. A wszystko za sprawą króla Kazimierza Jagiellończyka i jego grobowca na Wawelu.
Kazimierz Jagiellończyk był XV-wiecznym władcą, który przede wszystkim wsławił się pokonaniem Zakonu Krzyżackiego w Wojnie Trzynastoletniej. Podpisany w 1466 roku pokój był niezwykle korzystny dla Królestwa Polskiego – odzyskiwaliśmy Pomorze Gdańskie, ziemię michałowską, dobrzańską, przejęliśmy Malbork, Elbląg i Warmię.
Kazimierz Jagiellończyk zmarł w 1492 roku w Grodnie. Jego ciało przez kilka tygodni było transportowane do Krakowa i spoczęło w jednej z krypt na wawelskim zamku.
Podobno jeszcze za życia króla w krypcie wyryto napis: „Niszczyciel dzieła będzie przeklęty! Czyż nie wiesz, że ręce królów sięgają daleko?”
Tak też Jagiellończyk przez pięć stuleci leżał spokojnie w swym grobie. Aż do roku 1973. Wtedy naukowcy postanowili przebadać kryptę króla. Zgodę na to wyraził m.in. ówczesny kardynał Karol Wojtyła.
Początkowo wykonano odwiert w mającej 90 centymetrów ścianie grobowca. Gdy przez nią niewiele udało się dojrzeć – odkuto jedną z kamiennych płyt. Naukowcy weszli do wnętrza i zebrali cześć materiałów, w tym kości króla do badań. Powtórny pogrzeb Kazimierza Jagiellończyka i jego żony Elżbiety Rakuszanki odbył się w październiku tego samego roku.
W ciągu kilku kolejnych miesięcy zaczęły jednak dziać się dziwne rzeczy. W 1974 roku na wylewy zaczęli umierać kolejni ludzie pracujący przy badaniach sarkofagu – Feliks Dańczak, Stefan Walczy, Kazimierz Hurlak, Jan Myrlak. Od razu co bardziej przesądni zaczęli widzieć w tym działanie klątwy.
Kolejne lata tylko utwierdzały w tym przerażającym przeświadczeniu – w ciągu dekady od otwarcia grobu zmarło 15 z 32 osób, które miały z nim jakąkolwiek styczność! Nikt nie umiał wyjaśnić tej zagadki. Po latach prof. dr Bolesław Smyk oraz dr Edward Różycki przeprowadzili analizę bakteriologiczną materiałów zabezpieczonych z grobowca. Okazało się, że bytuje na nich grzyb kropidlak żółty – który potrafi u człowieka wywoływać udary, zawały, a nawet nowotwory!
Najpewniej to on był przyczyną tajemniczych zgonów. Uczeni, którzy go odkryli zadecydowali o zniszczeniu próbek w obawie przed rozprzestrzenieniem się grzyba. Ten musiał zagnieździć się w krypcie jeszcze w średniowieczu i przez pięćset lat przybierać na sile, czekając na swoje ofiary. Przypadkowo więc, ale Kazimierz Jagiellończyk został otoczony tajemniczą „klątwą”.
fakt.pl/ gazeta krakowska/ foto: pixabay