Nietypowego zatrzymania dokonali policjanci z miejscowości Głuszyca na Dolnym Śląsku. Patrol drogówki zwrócił uwagę na woźnicę, który prowadził zaprzęg konny środkiem drogi krajowej. Ich podejrzenia, że mężczyzna może być na podwójnym gazie okazały się słuszne.
Patrol przez kilkaset metrów jechał za mężczyzną po czym włączył sygnały świetlne i nakazał mu zjechać na pobocze. Poruszający się furmanką zaprzęgniętą do konia woźnica od początku wzbudził ich podejrzenia. 68-latek dziwnie się tłumaczył. Kiedy okazało się, że jest pod wpływem alkoholu mówił policjantom, że to nic złego, ponieważ koń jest trzeźwy i doskonale zna drogę do domu. Mundurowi byli zaskoczeni jego wyjaśnieniami, jednak pozostali nieubłagani i zabrali woźnicę na pobliski komisariat.
ZOBACZ:Niemcy: Atak imigranta na półkę z alkoholem! Mężczyzna zniszczył ponad (…) butelek!
68-latek i jego koń zakończyli swoją przygodę na Komendzie Policji w Głuszycy. Wyraźnie pijany mężczyzna próbował wytłumaczyć się swoją niesubordynacją jednak policjanci nie mogli dać mu taryfy ulgowej. Woźnica miał prawie 1,3 promila alkoholu w organizmie i nie nadawał się do jakiejkolwiek jazdy dość często uczęszczaną drogą krajową. Mężczyzna ostatecznie przyznał się, że jest po paru głębszych, które wypił z kolegą podczas robót w polu. 68-latek został ukarany mandatem w wysokości 500 zł.
ZOBACZ TAKŻE:Nie pił alkoholu, a był kompletnie pijany. Policjanci nie chcieli w to uwierzyć!
źródła: wprost.pl, foto pixabay.com