41-letnia Polka zaginęła w Bułgarii 30 czerwca w nadmorskim kurorcie Pomorie niedaleko Burgas. Pojawiały się podejrzenia, że mogła zostać porwana lub utonęła. Po trzech tygodniach poszukiwań bułgarscy policjanci znaleźli zwłoki kobiety.
Turystka spędzała urlop z mężem i dwójką dzieci. Około 15:45 wyszła z hotelu i ruszyła w nieznanym kierunku. Dotychczas szukano jej przede wszystkim na brzegach Morza Czarnego, podejrzewając, że mogła utonąć.
Przedstawiciele bułgarskich służb podali, że odnaleziono ciało Polki. Nie jak się spodziewano nad morzem, ale w lesie niedaleko Pomorie. Wszystko wskazuje na to, że kobieta udała się w ustronne miejsce i popełniła samobójstwo.
Jej ciało przewieziono na sekcję zwłok do szpitala uniwersyteckiego w Burgas. Tam zostaną ustalone fizyczne przyczyny śmierci. Ale dlaczego wakacyjny wyjazd, moment odpoczynku, relaksu i ładowania akumulatorów stał się areną tragedii? Na takie pytanie będą musieli, niestety, odpowiedzieć sobie bliscy kobiety
wprost.pl