Makabrycznego odkrycia dokonali turyści spacerujące po okolicach Słowińskiego Parku Narodowego, niedaleko miejscowości Czołpin. Było w strasznym stanie – daleko posunięty rozkład, oraz spore spustoszenia poczynione przez dzikie zwierzęta, które wyjadły wiele jego fragmentów. Kim była ofiara i jak doszło do tej tragedii?
Przybyli na miejsce policjanci odkryli w jednej z kieszeni denata dokumenty. Okazało się, że ofiara to 63-letni Duńczyk, Kaj Ole H., który przyjechał do Polski na wakacje. 18 lipca przybył z Bornholmu do Łeby i wynajął pokój.
Cały czas pozostawał w kontakcie z rodziną – wysyłał im zdjęcia z wycieczek, które odbywał po okolicy. Szczególnie spodobał mu się Słowiński Park Narodowy. Aż nagle, 29 lipca kontakt się urwał. Kaj Ole przepadł bez wieści.
Rodzina powiadomiła duńską policję, zaś polscy funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie od właścicielki pokoju, który wynajął Duńczyk. Od 13 sierpnia ruszyły poszukiwania. Upłynęły więc aż dwa tygodnie od zaginięcia!
Ciało znaleźli przypadkowi turyści. Co przydarzyło się 63-letniemu emerytowi z Danii? Być może wyjaśni to sekcja. Jednak stan zwłok może uniemożliwić ustalenie faktycznej przyczyny śmierci.