Czy można przeżyć upadek z 240 metrów? Okazuje się, że tak. Dobrym przykładem jest turysta z Oregonu (USA), który wybrał się zwiedzać wnętrze uśpionego wulkanu w Parku Narodowym Jeziora Kraterowego. Niestety na swoje nieszczęście stracił równowagę na samym jego szczycie i runął w ciemną otchłań! Kilka sekund później przerażeni świadkowie wypadku słyszeli jego wołanie o pomoc.
Służby ratunkowe, które przyjechały na miejsce zdarzenia były niemniej zszokowane niż świadkowie wypadku. Kiedy po kilku minutach dotarli do wnętrza krateru okazało się, że tuż po upadku z wysokości 240 metrów mężczyzna wstał i zrobił jeszcze kilka kroków! Amerykanin, który wpadł do wulkanu nie był pierwszy, ponieważ przed nim wpadło tam kilkanaście innych osób. Niestety w ich przypadku nie ma mowy o happy endzie.
Turysta z Oregonu miał masę szczęścia. Ratownicy do dziś zachodzą w głowę jak udało mu się przeżyć. Mężczyzna nie odniósł poważniejszych obrażeń i co najbardziej szokujące, był w stanie samodzielnie się poruszać. Miejmy nadzieję, że drugie życie jakie dostał od Boga wykorzysta bardziej rozsądnie.
źródła: fakt.pl, foto pixabay.com