Wczoraj jak grom gruchnęła wieść o tym, że Robert Biedroń miał znęcać się nad swoją mamą i młodszym bratem. O sprawie poinformował Super Express. Problem jednak w tym, że zupełnie inny dziennikarz prowadził w tej sprawie śledztwo i teraz uważa, że tekst w „SE” to zwykła ustawka by uratować tonącego Biedronia.
Sprawą Biedronia i jego znęcania się nad mamą zajmował się dziennikarz „Warszawskiej Gazety” Paweł Miter. Jego tekst pt. „Robert Biedroń pobił swoją matkę” ma ukazać się w piątek. Jednak jak twierdzi autor, tuż po skontaktowaniu się z politykiem i zadaniu mu kilku niewygodnych pytań ten wpadł w panikę. A zaraz po tym w „Super Expressie” pojawił się tekst będący niejako „dobrowolną” spowiedzią Biedronia z błędów młodości.
O co dokładnie chodzi? W 2000 roku 24-letni wówczas Biedroń miał postawione zarzuty o znęcanie się nad swoją matką i 6-letnim bratem. Kobietę miał uderzyć krzesłem tak mocno, że złamał jej szczękę. Sprawa została jednak warunkowo umorzona, bo mama Biedronia wycofała swoje oskarżenia – innymi słowy odstąpiono od ukarania Biedronia, choć jego wina dla organów ścigania była bezsprzeczna.
O tajemniczym zaginięciu akt i szantażach na Biedroniu przeczytasz na kolejnej stronie