Studentka na co dzień ucząca się na Uniwersytecie w Wellington (Nowa Zelandia) dodała wieczorem zdjęcie na Instagrama. Nad ranem okazało się, że dziewczyna jest martwa. Chloe Boniface miała przed tym skarżyć się mamie na swoje złe samopoczucie. Wszystkie objawy wskazywały na grypę. Niestety, prawdziwa dolegliwość okazała się śmiertelna.
Dziewczyna miała na kampusie zarazić się zapaleniem opon mózgowych. Przed śmiercią mówiła swojej mamie, że ma światłowstręt i strasznie boli ją głowa. Kobieta to zbagatelizowała, gdyż myślała, że to wszystko przez stresy związane z egzaminami. W nocy śmiertelnie groźna infekcja zaatakowała jej mózg i inne ważne narządy. Nastolatka zmarła na rzadką odmianę zapalenia opon mózgowych we śnie około 5 nad ranem – poinformował NZ Herald. Studentka dodała zdjęcie na Instagrama i poszła spać. Niestety, nad ranem była już martwa. Rodzice domagają się od uniwersytetu, aby były szczepienia, które mogą zapobiec kolejnej tragedii. Zapaleniem zazwyczaj zaraża się przez ślinę. Nie od dziś wiadomo, że w Nowej Zelandii, USA i Wielkiej Brytanii studenci np. wymieniają się sztućcami. Być może przez to zginęła Chloe.
Zwracajcie uwagę na takie objawy i ich nie bagatelizujcie. Nie zawsze może się okazać, że to zwykła grypa. Lepiej udać się do lekarza pierwszego kontaktu i dowiedzieć się o grypie, niż nie pójść i umrzeć.
źródło: o2.pl fot. instagram, facebook