Tragedia wydarzyła się w grudniu 2016 roku. 28-letni Paweł S. wywiózł swoją partnerkę do lasu niedaleko Bisztynka i skatował niemal na śmierć. 19-letnia Dominika W. zmarła w drodze do szpitala. Sprawca twierdził, że to szatan kazał mu ją zabić. Prokuratura żądała dla niego 25-lat więzienia, ale pogląd sądu na sprawę był zgoła inny.
W ciemny i zimny grudniowy dzień do drzwi pana Waldemara załomotał Paweł S. Był roztrzęsiony i zakrwawiony, wykrzyczał jedynie, że chyba zamordował swoją dziewczynę. Pan Waldemar wziął latarkę i po jego śladach ruszył w las. Głęboko między drzewami znalazł zmasakrowaną dziewczynę, więc wezwał policję i pogotowie.
Karetka utknęła i lekarze musieli pieszo przedzierać się do kobiety. Reanimacja powiodła się, ale Dominika i tak zmarła w drodze do szpitala. Piotr S. cały czas mówił, że szatan kazał mu zamordować swoją partnerkę.
W trakcie sprawy wyszło na jaw, że mężczyzna jest uzależniony od narkotyków. Brał też dopalacze przez co miał częste problemy z koncentracją, zwidy i halucynacje.
Prokurator zażądał dla niego kary 25-lat pozbawienia wolności, ale sąd nie poparł argumentacji prokuratury. Uznał bowiem, że mężczyzna działał z zamiarem ewentualnym, a nie bezpośrednią chęcią zamordowania partnerki i skazał go na 15 lat więzienia. Dodatkowo, z racji uzależnienia będzie odbywał karę w warunkach terapeutycznych.
Jestem w szoku, że ten śmieć odsiedzi trochę w więzieniu i wyjdzie na wolność. Mojej córeczki już nie ma, pozostaje w sercu jedynie pustka i poczucie niesprawiedliwości
– powiedział dziennikarzom „Super Expressu” ojciec Dominiki. Miejmy nadzieję, że prokuratura złoży odwołanie i sąd apelacyjny ponownie rozpatrzy sprawę.
se.pl/ foto: screenshot