Testy na koronawirusa to ŚCIEMA?! Prezydent przeprowadził prowokację – absurdalne wyniki

Lekarze, epidemiolodzy i naukowcy uważają, że w czasie obecnej pandemii koronawirusa najważniejsze i najlepsze co możemy robić to wprowadzać maksymalnie powszechne testowanie pod kątem obecności patogenu w organizmie człowieka. Niestety, jak pokazuje ten przykład testy nie zawsze są miarodajne. 

Prezydent Tanzanii John Magufuli wraz ze swoją administracją mieli bardzo duże podejrzenia względem autentyczności i miarodajności wyników na obecność koronawirusa, które były przeprowadzane w tym kraju.  Laboratorium Zdrowia Publicznego, które zajmowało się w tym państwie przeprowadzaniem testów nie widziało problemu. W związku z tym dostarczono do niego szereg spreparowanych próbek. Inicjatywę w tej sprawie podjął właśnie prezydent Tanzanii.

 

ZOBACZ TEŻ: Anna LEWANDOWSKA URODZIŁA małą Laurę. Wiemy jak przebiegał poród!

 

Tak oto próbka oleju silnikowego stała się Jabirem Hamazy, lat 30, 45-letnia Sara Samweli była w rzeczywistości próbką z chlebowca, a 26-letnia Elizabeth Anne była naprawdę owocem papai.

 

Okazało się, że olej silnikowy nie ma koronawirusa, zaś w wypadku chlebowca wynik był niejednoznaczny i wymagał powtórzenia badania. Z kolei biedna papaja okazała się zdaniem laboratorium zakażona koronawirusem! 

 

Po ujawnieniu prowokacji dyrektor laboratorium został zawieszony w obowiązkach. Istnieją uzasadnione podejrzenia, że wyniki testów były fałszowane, a pracownicy laboratorium dawali się przekupywać.

 

Miejmy nadzieję, że szalone wyniki to właśnie wynik korupcji w placówce, nie zaś samych testów – w przeciwnym razie może się okazać, że walka z koronawirusem nie będzie wcale taka prosta. Na szczęście testy na koronawirusa przechodzą wielostopniową walidację i są sprawdzane przez wiele różnych placówek i instytucji, dlatego ich wyniki w wypadku poprawnego przeprowadzania powinny być miarodajne.

Komentarze