Miał 31 lat, troje dzieci i całe życie przed sobą. W minioną niedzielę został znaleziony martwy w swoim domu. Nauczyciel szkoły specjalnej zmarł kilka dni po tym, jak został uderzony krzesłem przez jednego z wychowanków.
Do zdarzenia doszło w południowej Walii, w szkole Ysgol Bryn Castell w Bridgend. Jest to szkoła specjalna, w której uczy się 147 uczniów w wieku od 7 do 19 lat. Kilka dni przed feralnym zgonem, 31-letni nauczyciel Lee Sims został uderzony krzesłem przez jednego ze swoich podopiecznych. Początkowo nic nie zapowiadało tragedii.
ZOBACZ TEŻ: Wysłała mu 47 TYSIĘCY sms-ów. Młody mężczyzna tego nie wytrzymał
Kilka dni później bliscy Lee znaleźli go martwego w jego domu w niedzielny poranek. Na miejsce przybyła policja, która wszczęła śledztwo mające wyjaśnić, czy uderzenie krzesłem miało wpływ na zgon pedagoga. Szkoła na czas trwania śledztwa została zamknięta.
Policja nabrała wody w usta i nie informuje o kierunkach śledztwa i jego postępach. Wiemy jedynie, że na ciele Simsa nie odnaleziono żadnych śladów obrażeń.
Rodzice dzieci, które uczył Lee Sims oraz jego bliscy i przyjaciele nie mogą uwierzyć w to, co się stało. Wszyscy podkreślają, że był świetnym pedagogiem i człowiekiem.
Czy to możliwe, że uderzenie krzesłem, które nie zostawiło nawet widocznych śladów na ciele mogło spowodować śmierć? Być może 31-latek cierpiał na jakąś chorobę, z której istnienia nawet nie zdawał sobie sprawy i to ona wywołała nagły zgon? Ustalić to pomoże sekcja zwłok.