Według różnych statystyk, w Polsce pracuje między 800 tys. a 1 mln Ukraińców. Liczbę naszych wschodnich sąsiadów pracujących tu legalnie określa się na około 600 tysięcy. Ponad dwieście tysięcy pracuje na „czarno”.
Powszechne jest przekonanie, że Ukraińcy pracują za wynagrodzenie, które nie satysfakcjonuje Polaków. Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców uważa, że to mit. – Rzeczywiście bardzo niskie stawki mogą dotyczyć pracujących nielegalnie. Ale pracodawcy zatrudniający ludzi legalnie nie mają czasu ani energii, żeby się w to bawić. Ukraińcy często kosztują polskich pracodawców więcej niż pracownicy z Polski – uważa prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak. Muszą ich jednak zatrudniać, ponieważ w naszym kraju brakuje rąk do pracy. – Polaków chętnych do prostych prac po prostu nie ma – mówi Kaźmierczak.
Jak wynika z badań firmy pośrednictwa pracy Work Service, rąk do pracy zaczyna brakować. Co trzeci pracodawca w naszym kraju deklaruje, że ma problem ze znalezieniem pracowników. Najtrudniej znaleźć tych niższego i średniego szczebla. Największe problemy z rekrutacją mają duże firmy, zatrudniające ponad 250 pracowników.
Dlatego firmy coraz częściej szukają pracowników na wschodzie. 39 proc. polskich firm rozważa zatrudnienie Ukraińców – a tę średnią zaniżają pracodawcy działający w sektorze publicznym, z zasady zatrudniający tylko polskich obywateli. Wśród przedsiębiorstw zajmujących się produkcją, Ukraińców chce zatrudniać ponad 55 proc. firm. W branży handlowej pracowników ze wschodu chce zatrudnić niemal 39 proc. Wśród firm usługowych jest to ponad 33 proc.
Jesienią podczas jednego z paneli na forum ekonomicznym w Krynicy wicepremier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że będzie się starał „by nastąpiło przyjazne zaproszenie kilkuset tysięcy ukraińskich pracowników do Polski”.
Z badań przeprowadzonych dla ZPP w zeszłym roku wynika, że ponad połowa Polaków odnosi się pozytywnie do pomysłu przyznania stałego pobytu Ukraińcom przebywającym w Polsce. Wyniki tegorocznej edycji badania nie są znane, ale jak zapewnia Kaźmierczak, wiele się nie zmieniły.