Już sam sposób w jaki funkcjonariusze weszli w posiadanie komputerów budzi kontrowersje. Ale to, co znalazło się na ich dyskach twardych, a nie zostało usunięte, jest po prostu skandaliczne. Wygląda na to, że trefne komputery i ich zawartość będą tylko wierzchołkiem góry lodowej w śląskiej policji.
Siedem lat temu naczelnik śląskiej prewencji poprosił znajomego komornika o załatwienie tanich komputerów dla podwładnych. Ponieważ sprzęt zdobyto bez przetargu i drogą nieoficjalną, nie został nigdy wpisany do ewidencji. Mimo to policjanci przez kilka lat używali go w pracy.
Gdy sprawa wyszła na jaw, naczelnik został odwołany i wytoczono mu postępowanie dyscyplinarne. Zaś komputery miały wrócić do komornika, od którego naczelnik je załatwił.
I tu zaczyna się pierwszy akt tej tragedii. Nikt nie wyczyścił dysków komputerów i tak oto dziennikarze dotarli do ich zawartości. A tam, m.in. amatorskie gejowskie porno, list do biskupa, czy mnóstwo dokumentów.
Wśród nich m.in. raporty kuratorskie, statystyki dotyczące przestępców, dane wrażliwe, ale też… ściągnięta z Internetu muzyka! Część dokumentów znajdowała się folderze o wdzięcznej nazwie „pisma typu ku*as”.
Tomasz B., komornik do którego należały komputery ma obecnie spore kłopoty. Jest oskarżony o wyłudzenie pół miliona złotych i nielegalne posiadanie broni. Dodatkowo B. twierdzi, że dawał śląskim policjantom nie tylko laptopy, ale też… łapówki.
Jak widać straty wizerunkowe mogą wkrótce być najmniejszym zmartwieniem śląskiej policji. Jeśli sprawa się rozwinie, to laptopy załatwione „na lewo” będą tylko malutkim kamyczkiem w ogródku pełnym chwastów.
fakt24.pl