Rodzina 63-latka ze Skrzyszowa na Podkarpaciu po kilku godzinach od jego wyjścia zaczęła się niepokoić. Gdy nie wrócił na noc, jego bliscy zrozumieli, że musiało stać się coś bardzo złego. W sobotę rozpoczęły się gorączkowe poszukiwania.
63-latek wyszedł na spacer w piątek około południa. Bliscy nie wiedzieli, gdzie poszedł, ani o której zamierzał wrócić. Dlatego w sobotę rano, gdy zgłoszono jego zaginięcie do pomocy powołano kilkadziesiąt osób – strażaków z Ochotniczej Straży Pożarnej, policjantów i mieszkańców – głównie sąsiadów 63-latka, którzy doskonale go znali. Przywieziono też psy tropiące.
ZOBACZ TEŻ: Morze wyrzuciło statek widmo na brzeg. We wraku dokonano makabrycznych znalezisk!
Prowadzący poszukiwania postanowili skupić się na spenetrowaniu brzegów niewielkiej rzeczki Wielopolka, która przepływa przez Skrzyszów. Sobotnie poszukiwania nie przyniosły rezultatu – po 63-latku nigdzie nie było nawet śladu. Żmudne przeczesywanie brzegów rzeki, zarośli i innych prawdopodobnych miejsc przebywania zaginionego okazały się bezowocne. O 22 poszukiwania przerwano.
Zostały one wznowione w niedzielę z samego rana. Strażacy z wykorzystaniem pontonów wkroczyli w koryto Wielopolki nie przeszukując już tylko jej brzegów. Okazało się to dobrą decyzją, choć niestety strażacy dokonali makabrycznego odkrycia. Po kilku godzinach natrafili na zwłoki 63-latka.
Służby na razie nie udzielają szerszych informacji na temat zdarzenia. Przyczyna śmierci mężczyzny oraz powód, przez który znalazł się on w rzece pozostają nieznane.
Okres sylwestrowy i noworoczny to czas szczególnego wzmożenia służb. Ludzie wracający z imprez potrafią czasem zgubić się w najmniej oczekiwanym miejscu i momencie. Alkohol również nie sprzyja powrotom do domów. Dlatego apelujemy do Was przy tej okazji o rozwagę, tym bardziej, że pogoda się pogarsza i z dnia na dzień jest coraz zimniej.