Do zdarzenia doszło w hrabstwie Somerset, w południowo-zachodniej Anglii. 50-letni Polak przebywający w Anglii kompletnie zapomniał o obowiązującej tam zasadzie lewostronnego ruchu. Mężczyzna wsiadł do samochodu i jakby nigdy nic wjechał na ulicę pod prąd. Pomyłka była spowodowana głównie uprzednim spożyciem alkoholu. W skutek wydarzeń Polak uderzył w inny pojazd.
Policjanci, którzy przybyli na miejsce kolizji zastali mężczyznę siedzącego na ławce. Z samochodu wyciekał płyn. Nie dało się ukryć, że mężczyzna był pijany, ledwo trzymał się na nogach. Kontakt z policjantami był utrudniony nie tylko z powodu stanu Polaka, ale również przez kiepską znajomość języka. Wspólnie udało się ustalić, że mężczyzna myślał, że jest w Polsce i obowiązuje go ruch prawostronny. Kiedy się zorientował, że jedzie źle było już za późno, doszło do zderzenia. Polak kierujący samochodem marki Renault uderzył w BMW.
Badanie alkomatem wykazało we krwi mężczyzny ponad 2 promile alkoholu. Co znaczy, że trzykrotnie przekroczył dopuszczalny przez brytyjskie prawo limit. Podczas przesłuchania Polak przyznał się do winy. Powiedział, że tego wieczoru wypił z kolegą sześć lub siedem piw i butelkę wina. Mężczyźni pili również dzień wcześniej.
Sprawa trafiła do sądu. Mężczyznę skazano na 180 godzin prac społecznych. Otrzymał również 28 miesięczny zakaz prowadzenia pojazdów. Polak musiał też pokryć koszty sądowe (85 funtów) oraz wypłacić taką samą kwotę zadośćuczynienia dla poszkodowanego kierowcy.
Źródło: polsatnews
kd