Łapanie okazji to prosty i praktycznie darmowy sposób na podróżowanie. Tym razem omal nie skończyło się koszmarnie.
24-letnia mieszkanka gminy Kurów na Lubelszczyźnie oczekiwała na transport na przystanku autobusowym. W pewnym momencie w zatoczkę wjechał samochód prowadzony przez 52-letniego mieszańca Nałęczowa. Zaproponował dziewczynie podwózkę do tej miejscowości. Kobieta zdecydowała się na wspólną podróż.
Gdy toyota mężczyzny przejeżdżała przez Nałęczów dziewczyna poprosiła o zatrzymanie, żeby wysiąść. I tu zaczyna być dramatycznie – kierowca zarzucił jej na głowę jakąś płachtę, a gdy zaczęła krzyczeć – usiłował wepchnąć szalik do ust.
Na szczęście kobiecie udało się wyswobodzić z uścisku otworzyć drzwi i uciec z pojazdu. Od razu powiadomiła policję. Mężczyzna w tym czasie jak gdyby nigdy nic wrócił do domu. Tam zastali go funkcjonariusze, którzy w ciągu godziny ustalili numery rejestracyjne auta, jego właściciela i adres zamieszkania.
Napastnik został przewieziony na komendę, gdzie w czasie badania alkomatem wydmuchał aż… 1,7 promila alkoholu! Raczej nie mógł w takim stanie prowadzić samochodu, bo autostopowiczka powinna coś zauważyć. Obecnie trwa ustalanie zamierzeń kierowcy, bo wciąż nie do końca wiadomo, co chciał osiągnąć.
Autostop to wspaniała forma komunikacji i przemieszania się, ale obarczona pewnym ryzykiem. Jak widać nie zawsze można zaufać nieznajomym, bo może się to skończyć bardzo przykrymi konsekwencjami.