Luksusowe auto z 1939 roku samo w sobie warte jest ogromne pieniądze. Jeśli do tego posiada niebywałą specyfikację jak na swój wiek – tym bardziej. A jeśli dodamy do tego, że samochód ten woził jednego z największych zbrodniarzy w historii – cena musi być zawrotna! Auto Hitlera trafia właśnie na aukcję.
Mercedes-Benz 770 to luksusowy model produkowany w latach 1930-43. Samochody tego typu woziły najwyższych dygnitarzy III Rzeszy i wiele innych, znanych osobistości. W 1938 roku rozpoczęła się produkcja II serii tego modelu, oznaczonej W150.
Jeden z nich trafił w 1939 roku w ręce oficera SS Ericha Kempki, który był osobistym szoferem Hitlera. Do 1941 roku auto służyło Fuhrerowi w czasie parad. Myli się jednak ten, kto sądzi, że jest to zwykły wóz seryjny – w związku z przeznaczeniem został znacznie zmodyfikowany.
mat.prasowe
Nadwozie i podłoga auta są wzmocnione, aby chronić pasażerów i kierowcę przed pociskami. Ochronę uzupełniają kuloodporne szyby i specjalna płyta wysuwana zza tylnej kanapy. Takiej ochrony nie mają limuzyny tego typu, którymi jeździli japoński cesarz Hirohito, hiszpański dyktator Francisco Franco, czy Papież Pius XI.
mat.prasowe
Mercedes jest napędzany rzędowym, 8-cylindrowym, potężnym silnikiem o pojemności 7,7 litra i 230 KM mocy. Wraz z 5-biegową przekładnią jednostka ta zapewniała maksymalną prędkość rzędu 160km/h. Prawdziwy potwór!
Mercedes wyprodukował zaledwie 88 egzemplarzy modelu 770 w wersji W150, a do naszych czasów przetrwało ich tylko 5. Ten spośród nich jest najbardziej wyjątkowy.
W 1945 roku limuzyna wpadła w ręce US Army i przez jakiś czas była używana na paradach weteranów wojennych. Potem słuch po niej zaginął, aż odnalazła się w jednym z garaży w Las Vegas. Gdy została zidentyfikowana jako auto Hitlera, trafiła z powrotem do Europy na wyjątkową aukcję. Dom aukcyjny Worldwide Auctioneers spodziewa się, że sprzeda samochód za 7 milionów dolarów!
Firma obiecała także, że 10% zysku przekaże na edukację w zakresie Holocaustu i na walkę z rasizmem. Miejmy nadzieję, że pieniądze te nie trafią do ludzi i instytucji piszących o „polskich obozach śmierci”, tylko przyczynią się do rzetelnego poszerzania wiedzy z tego zakresu.