36-letni Ukrainiec przemierzał swoim ciągnikiem siodłowym województwo lubuskie. Postanowił zatrzymać się na stacji benzynowej w Starym Kurowie i dokupić nieco alkoholu, żeby podróż „raźniej” szła. Jednak pracownicy nie dali się nabrać i wykazali się dużą dozą rozsądku.
Kierowca już przy wjeździe na stację wzbudził podejrzenia, bo zignorowawszy zakaz wjazdu wcisnął się w przejazd, na którym uszkodził koło w swojej ciężarówce. Nie przejął się tym zbytnio, tylko poszedł do sklepu.
Pracownicy stacji od razu zauważyli, że mężczyzna jest pijany. Jak się okazało chciał kupić więcej alkoholu. Gdy wracał do ciężarówki obsługa stacji postanowiła go zatrzymać i wezwać policję. Akcja się udała – Ukrainiec został obezwładniony i grzecznie czekał na przyjazd mundurowych.
Badanie alkomatem dało wręcz przerażający wyniki. Mężczyzna jechał 30-tonową ciężarówką mając 3,5 promila alkoholu w organizmie! Taki wynik zadziwił nawet policjantów, którzy przecież z kierowcami na podwójnym gazie mają do czynienia codziennie.
Ukrainiec trafił do aresztu, a gdy wytrzeźwieje otrzyma stosowne zarzuty. To potężne szczęście, że kompletnie pijany kierowca nie spowodował żadnego wypadku. Być może faktycznie dla ludzi ze Wschodu należałoby wprowadzić nieco inne widełki określające stany upojenia alkoholowego? Nie wydaje się, żeby 3,5 promila robiło na nim bardzo piorunujące wrażenie, kto wie czy gdyby nie – paradoksalnie – trzeźwa reakcja sprzedawcy na stacji, Ukrainiec nie jechałby dalej?
wprost.pl