O sprawie Dariusza S. zrobiło się głośno po tym, jak policja ustaliła, że Stefan W. wcale nie miał ze sobą plakietki. Teraz, o szefie ochrony wypowiedział się jego kolega z czasów, gdy pracowali razem w policji. Słowa mrożą krew w żyłach.
Jak donosi „Fakt”, mężczyzna ma zarzuty prokuratorskie i nie powinien być szefem ochrony podczas WOŚP w Gdańsku. Powołuje się on na słowa jednego z dawnych kolegów z policji Dariusza S. Dariusz S. w czasie pracy w policji miał styczność z przestępcami, którzy kradli samochody. Po Gdańsku potrafił jeździć drogimi autami – mówi jego były kolega z policji. Dodaje, że był on również oskarżony o pobicie. To był wówczas skandal. Bandycką napaść zarejestrowały kamery monitoringu, a Dariusz został tylko zawieszony. O dziwo wrócił jednak do służby, a potem sam z niej odszedł. Dzięki temu otrzymał pełną odprawę – skwitował. Mężczyzna ma ponoć w rodzinie wysoko postawionego w funkcjonariusza policji.
ZOBACZ:Mackiewicz daje znaki swojej rodzinie? Wstrząsające wyznanie żony!
Ostatnie zdanie wszystko tłumaczy. Znajomości były, są i będą. Lecz nie powinno się doprowadzać do tego, żeby bandyta ochraniał imprezę. Sprawę bada bydgoska prokuratura.
źródło: o2.pl , fakt.pl
fot. youtube.com